wtorek , 19 marzec 2024

Riverwash 2009 – 4-6.09.2009 r. w Warszawie [raport]

Trzecia edycja multiplatformowego party komputerowego „Riverwash 2009: No Mercy” odbyła się w dniach 4-6 września 2009 r. w klubie „No Mercy” na warszawskiej Woli. Tym razem organizatorską posadę objęli V0yager, Fei oraz Gorzyga, przy dodatkowym wsparciu Ubika, Deadmana, Yansa, MoveraTygrysa. Lokalizacja party place była wyjątkowo trafiona, albowiem na miejsce można było dostać się bezpośrednio piechotą z Dworca Zachodniego, bądź autobusem z centrum miasta. „Industrialowy rozpad rzeczywistości” – takim mianem określono oficjalnie tereny roztaczające się wokół klubu „No Mercy” i trzeba było przyznać, że owe stwierdzenie było jak najbardziej trafne.

  Dzień pierwszy, czyli podróż, zwiedzanie party place i rozmowy ze starymi znajomymi…


W samotną podróż do Warszawy wybrałem się 4 września, wyruszając porannym pociągiem TLK relacji Szczecin Główny – Lublin. Na Dworzec Zachodni przybyłem około godziny 14’tej i wnet zacząłem zastanawiać się, w którą stronę muszę się udać. Początkowo wybrałem błędny kierunek, ale po chwili coś mnie natchnęło i cofnąłem się z powrotem na Dworzec i zapytałem kobiety sprzedającej w kiosku, jak dojść na ulicę Bema. Po otrzymaniu cennych wskazówek, udałem się w kierunku przystanku kolejowego Warszawa Wola. Po jakimś czasie dotarłem na skraj wiaduktu, który roztaczał się nad niezwykle ruchliwą ulicą, która jak się potem okazało, przez większość dnia była zakorkowana. Po kilku chwilach znalazłem się w okolicach klubu, gdzie tuż przed wejściem siedziało kilku scenowców, a wśród nich sam Silent Riot! Na mój widok uśmiechnął się i przywitał serdecznie, przenosząc przy okazji swoim silnym uściskiem na drugą stronę płotku. Następnie postanowiłem rozeznać się w temacie, co ogólnie dzieje się na party place. Było wówczas niezwykle spokojnie. Na wejściu porządku pilnowała ochrona, a wewnątrz trwały prace związane z podłączaniem wszelakiej maści sprzętu audio-video.

W dalszej kolejności skierowałem swoje kroki do odległego o kilkaset metrów hotelu robotniczego, w którym to po wykupieniu pokoju, przebrałem się i zostawiłem swoje rzeczy. Po powrocie na party place zauważyłem, że nic konkretnego się nie dzieje, poza faktem, że partyzantów z godziny na godzinę przybywało coraz więcej. Niezwykle miłym zaskoczeniem była obecność Cyca, którego to ostatni raz widziałem na Symphony 2005. Jeszcze większą niespodzianką okazało się przybycie Flapjacka, Informera oraz Hazza, znanego co poniektórym scenowiczom z North Party 8, kiedy jeszcze posługiwał się pseudonimem Navigator.

Nie zabrakło także barwnych postaci, jakimi są Count, Alien, Spec, AzzaroBorys. Zza granicy przybył tradycyjnie już Topy44. Niestety zabrakło tym razem Wix’a, który nie opuszczał party w Polsce od czasów Symphony 2003. Przybyła także kilkuosobowa ekipa z WęgierGargajem na czele, który w sobotni wieczór miał zaprezentować publiczności swój pierwszy w karierze set muzyczny. Ze sceny C64 obecny był Nitro, który sporadycznie sięgał do kieszeni po swoją nieśmiertelną tabakierkę.

Niebawem na party place pojawił się Reiter, z którym to wykonaliśmy sobie serię pamiątkowych zdjęć :). Nie zagościł on jednak długo, obiecując jednocześnie, że pojawi się tu także następnego dnia. Odprowadziłem go potem w stronę przystanku, zaznajamiając się przy okazji z historią tutejszego tunelu przy Dworcu Zachodnim, w którym rzekomo w czasie wojny funkcjonowały komory gazowe.

Zua Ekipa!

Po powrocie do klubu stwierdziłem, że przed wejściem zaludniło się dosyć solidnie. Partyzanci żywiołowo dyskutowali na różnorodne tematy, a nieopodal swoje stanowisko do grilla rozkładał Deadman. Niebawem przybyła także telewizja TVN, która przeprowadziła na żywo wywiad z V0yageremFeiem. Ja w międzyczasie z Willym stanęliśmy sobie w tle i dzięki temu załapaliśmy się do kadru :).

Na party funkcjonowało z powodzeniem tzw. Drop Zone, gdzie każdy mógł zostawić coś niepotrzebnego z myślą o tym, iż może się to przydać komuś innemu. W międzyczasie na party place przybył swoim królem szos – Polonezem, nie kto inny, jak Raf we własnej osobie, któremu towarzyszył niejaki Sebaloz. Nie zabrakło także Cresha oraz Prezesa, który przybył rowerem z kobiecą obstawą pod postacią swojej własnej siostry.

Koncertowo, Amigowo, Winylowo…


Party rozkręcało się na dobre. Deadman grillował kiełbaski i karkówkę, a wewnątrz klubu na scenie swoje przygotowania do występu czynił zespół Większy Obciach.

Około godziny 18:45 rozpoczął się koncert, który cieszył się średnim zainteresowaniem ze strony scenowiczów. Chłopaki z Silent Riotem na czele szaleli równo pod sceną i ogólnie cały występ można bez wątpienia uznać za bardzo udany! Nie zabrakło utworów znanych z oficjalnego dema zespołu, a także z płyty Ludzie bez dowodu, która ukazała się w tym roku na rynku muzycznym.

Większy Obciach Live @ Riverwash 2009!

Setlista zespołu Większy Obciach:

1. Jestem gwiazda
2. Ludzie bez dowodu
3. Czeluść
4. War Has Never Been So Much Fun
5. Radiowy przebój o wojsku
6. Umiesz Cis
7. Piwo Chlej
8. Zimne Łokcie
9. Coś specjalnego
10. Nowy
11. Bajaderka
12. Wszyscy Kłamią
13. Do Kotleta
14. Marianna
15. Sklep

 

 

 

 

V-12 i Krzychu z zespołu Większy Obciach.

Zespół miał w planach także zagranie na bis utworu Telenowela, ale dał sobie na luz widząc, że coraz mniej osób bawi się na parkiecie. Większość bowiem znajdowała się na zewnątrz klubu, gdzie słynne grillowanie Deadmana trwało w najlepsze.

Party rozwinęło się na dobre, czego efektem była wręcz miłosna akcja Mecenasa, który z uwielbieniem zaczął przytulać gościa zza granicy – Gargaja. Następnie lekko podchmielony Aceman zaczął bujać się na przewróconym krześle, skończywszy potem przykryty metalową siatką z płotku otaczającego wejście do klubu „No Mercy”.

Wnet ukazała się Amiga 500, trzymana przez jednego z partyzantów. Chłopaki przystąpili do wykonywania sobie z nią w tle sesji zdjęciowej. W swe dłonie wnet porwał ją Azzaro, któremu zostały zdjęte spodnie, a sama Amiga posłużyła do zasłonięcia jego przyrodzenia. Finał tej zabawy jednak nie był wesoły, albowiem Azzaro bez chwili namysłu rzucił Amigę w powietrze, a ta roztrzaskała się w drobny mak na chodniku. Drugim bohaterem owej sytuacji został Aceman, który ujrzawszy, co się przed chwilą wydarzyło, podszedł do pozostałości po Amidze (której zniszczeniu uległa na szczęście tylko przednia obudowa) i zaczął ją przytulać. Wydarzenie to zostało zarejestrowane przez BBD i wystawione następnego dnia na kompoty w kategorii Wild-Anim Compo.

Kiedy grillowanie dobiegało końca, przed party place w namiocie został rozłożony kolejny sprzęt i projektor, przy pomocy którego Tygrys wyświetlał różne demka. Wewnątrz klubu trwały również pokazy produkcji scenowych, cieszące się nie mniejszym zainteresowaniem. W dolnej części wyłożono m.in. pomalowaną na czarno Amigę 500, na której można było napisać coś od siebie w realtime.

V-12 i Deadman.
Spec, V-12 i Kiero.

Na scenie trwały przygotowania do występu Tm_Daga, który wnet zaprezentował publiczności swój set składający się tylko i wyłącznie z muzyki Drum’n’Bassowej. Przy okazji należy się dla Daga wielkie uznanie, ponieważ jako jedyny ze wszystkich osób, które wystąpiły tego weekendu w klubie „No Mercy”, mixował z winyli. Sam występ spotkał się ze sporym uznaniem i bawiło się przy nim wielu partyzantów.

TM_DAG Live @ Riverwash 2009.

 

V-12 i TM_DAG.

 

Dzień drugi, czyli crazy kompoty, Polonez, Party Policja, Gargaj na scenie, kompoty oraz Wierzenia w Ciemność…


Następnego dnia, kiedy przybyłem na party place około południa, zostały zorganizowane przez Feia crazy kompoty. Pierwszym z nich był pokaz umiejętności czytania węgierskich tekstów z kartki. Kolejnym było zadanie iście rodem ze szkoły podstawowej: ulepienie z plasteliny dema! Kilku śmiałków, w tym także Deadman, postanowiło stanąć w szranki i wykonać swoje plastyczne wytwory, które następnie zostały poddawane ocenie publiczności, której zadaniem było odgadnięcie, jakie demo przedstawia konkretna praca. Jednym ze zwycięzców okazał się wspomniany przed chwilą Deadman.

Na zewnątrz popis akrobacji swoim Polonezem zaprezentował Raf, którego artystyczne kółka spotkały się z zainteresowaniem ze strony innych partyzantów. Przy okazji spotkałem także KBIego, z którym wymieniłem kilka zdań. Część imprezowiczów raczyła się napojami przed wejściem do klubu, a pozostali rozproszyli się po tutejszej okolicy.

W międzyczasie, gdy następowała konsumpcja przywiezionego przez organizatorów obiadu, na party pojawił się Hołdys, który jak się potem okazało, stał się nieoczekiwanie negatywnym bohaterem całego tegorocznego Riverwasha. Nie zabrakło także BiteraAsmcode w papierowych koronach oznajmiających, że tym razem tej dwójce nie udało się zrobić żadnego dema :).

Wnet na party place przybył ponownie Reiter, z którym to nasza Commodorowska brać w składzie ja, Raf, Spider i niejaki Sebaloz, debatowała długo na parkingu przed klubem „No Mercy”. Raf pochwalił się swoim C128D, którego jednak nie opłacało się nawet rozkładać. Następnie Spider założył się z Rafem, że utrzyma się na tyle Poloneza, stojąc na haku. Wnet swoje zamierzenie chłopaki zaczęli realizować, ale przy pierwszym kółku Spider nie utrzymał się i tym samym przegrał zakład :). Jego wyczyn postanowił powtórzyć Nitro, który po chwili wskoczył na tył Poloneza. Spider tym razem położył się na masce i w takiej postaci chłopakom udało się utrzymać tylko przez chwilę :). Raf wykonał następnie jeszcze kilka efektownych kółek, próbując przy okazji zamarkować akt przejechania niejakiego Sebaloza.

 

Nasza ekipa, już bez Spidera, dyskutowała dalej żywiołowo o różnorodnych projektach, kiedy naszym oczom ukazał się Hołdys. Podszedł do nas i stwierdził, że my – Commodorowcy, rządzimy i ogólnie jesteśmy rulez :). Następnie stwierdził, iż został wyrzucony z party, bo przywalił komuś tam z główki. Postanowił jednak tam wrócić, tylko nie wiadomo było do końca, w jakim celu. Poszliśmy razem z nim, jednakże ochroniarz nie wpuścił go na party place. Hołdys rzucał się słownie do Fei’a, a ten zdenerwowany zadzwonił po Policję. Zdesperowany fanatyk Amigi postanowił rzucić się do ucieczki. Przebiegł jednak zaledwie kilkadziesiąt metrów, zachwiał się i upadł. Dogonił go wnet ochroniarz, podniósł do góry i przyprowadził z powrotem przed party place. Hołdys nieźle poturbował się przy tym upadku, rozwalona ręka krwawiła mocno, a spodnie i koszulka były rozerwane. Po kilku minutach przyjechała na party place Policja, która spisała winowajcę i puściła go potem do domu. W międzyczasie próbowałem dowiedzieć się, co tak naprawdę wydarzyło się przed kilkudziesięcioma minutami i otrzymałem informację, że wówczas miał miejsce niekontrolowany i nieuzasadniony incydent, w którym to Hołdys przywalił z główki GumBoy’owi. Więcej szczegółów na ten temat nie znam, ale może to i dobrze, bo nie jest to sprawa, która powinna mnie interesować. Szkoda mi jedynie Hołdysa, który niestety nie potrafił zapanować nad swoimi reakcjami, będąc pod wpływem alkoholu.

Party trwało dalej w najlepsze. Przybyła kolejna garść znanych scenowców, w tym m.in. Slayer, którego ostatni raz widziałem na Symphony 2003 oraz 6a2a9Bonzaj z żoną. Wewnątrz party place trwały przymiarki do prezentacji multimedialnej firmy Edimax, a największą popularnością cieszyły się naturalnie dwie panie, które ze wstydu nie odważyły się nawet przemawiać przez mikrofon. Całość zatem została poprowadzona przez pewnego pana, który z pasją opowiadał o bezprzewodowych sieciach.

Tuż po prezentacji mikrofon przejął jak zwykle Silent, który w roli konferansjera czuje się najlepiej. Problemy techniczne jednak przeszkadzały mu w prezentacji jego werbalnych umiejętności, a organizatorzy w międzyczasie kontynuowali muzyczne kompoty. Co poniektórzy baunsowali pod sceną jak za starych czasów 🙂 i atmosfera była bardzo pozytywna. Później poleciały kompoty graficzne, przy których kolejni scenowcy powoli zaczęli schodzić się do środka.

 

Po zakończonych kompotach graficznych na scenę wkroczył… Gargaj! Rozłożył swój sprzęt i wnet porwał ludzi do szalonej zabawy przy breakbeatowych rytmach. Jego set był nadzwyczaj długi, jednakże niezwykle energetyczny i często zaskakujący. Niezwykle miłym dla mnie zaskoczeniem było przejście w Hardcore’owe klimaty, których nigdy w życiu nie spodziewałbym się na party komputerowym. Szaleństwo pod sceną było nie do opisania! Ekipa z Węgier skakała nieprzerwanie przez 1,5 godziny, a Gargaj zachęcał wszystkich do wspólnej zabawy poprzez żywiołowe gestykulacje i wykrzykiwanie wokali poszczególnych utworów.

Gargaj Live @ Riverwash 2009.

 

V-12 i Gargaj.

Końcówka setu była powalająca, albowiem utrzymana została w rytmach speedcore’u. Wnet jednak na sali zapanowała cisza i przy gromkim aplauzie publiczności Gargaj podziękował wszystkim za dobrą zabawę. A w międzyczasie na party place zajechała formacja In Dark We Thrust w składzie Lorelein, TauTonid, którzy to mieli zaplanowany występ tuż po kompotach. A te zostały wznowione po występie Gargaja i organizatorzy w pierwszej kolejności zaprezentowali 256 bajtówki oraz 4-kilówki. Potem poleciały WildyKwity, a na koniec Dema. Jednej z prac niestety nie udało się uruchomić, co spotkało się z naturalnym dla tego typu sytuacji aplauzem ze strony licznie zgromadzonej publiczności na party place. Jako że w pliku Readme była notatka autora, w której wyrażono prośbę o kontakt e-mailowy w sytuacji, gdyby nastąpiły jakieś problemy z prezentacją pracy, Fei postanowił… w realtime napisać owego e-maila! Czynność ta, widoczna cały czas na bigscreenie, przyjęta została z wielką owacją i trzeba przyznać, że spontaniczność w tym wypadku była jak najbardziej wskazana.

Kompoty zakończyły się zgonem Azzaro, który stał się od razu obiektem zainteresowania innych scenowców, próbujących ustawiać na jego głowie kubek i butelkę. Po tych zabiegach Azzaro się przebudził i zdecydował się na ewakuację w bezpieczniejsze miejsce. W międzyczasie na scenie do występu przygotowywała się formacja In Dark We Thrust. Jako pierwszy swój set zaprezentował Tau, mixując w głównej mierze klimaty spokojnego House’u. Po nim na scenę wkroczył Tonid i porwał scenowców do tańca przy nieco mocniejszych rytmach Psy Trance. Po kilkudziesięciu minutach dobrej porcji miksowania przy sterach stanęła Lorelein, która odegrała swój set utrzymany w podobnych klimatach. Cały występ formacji In Dark We Thrust nie trwał jednak do białego rana (pomimo pierwotnych założeń), ze względu na nikłe zainteresowanie ze strony partyzantów.

 

 

Po wykonaniu sobie pamiątkowego zdjęcia z Tonidem, z którym zresztą sporo tego wieczora dyskutowałem o starych dobrych czasach (wspominaliśmy m.in. jego działalność na scenie C64 sprzed 20’tu lat, kiedy przebywał w Kanadzie), udałem się do hotelu w celu odbycia krótkiej drzemki.

V-12 i Tonid.

 Dzień trzeci, czyli pożegnania nadszedł czas i powrót do rzeczywistości…


Obudziłem się przed ósmą i po ogarnięciu się i spakowaniu, udałem się ponownie na party place. Ci, którzy byli na miejscu, wyglądali na nieźle zmelanżowanych. Zmęczone spojrzenia oglądały wyświetlane na bigscreenie Wildy sprzed ostatnich kilku lat (w tym także słynną Watahę Zua), a część osób drzemała w najlepsze w sleeping roomie. Po oddaniu swoich głosów na produkcje pożegnałem się ze scenowcami i udałem się na pociąg powrotny do Szczecina.

Po wielogodzinnej podróży dotarłem do domu zmęczony, ale podbudowany faktem, że uczestniczyłem w niezwykle udanym party, na którym (chociaż zabrakło obecności prawdziwego C64) atmosfera była bardzo pozytywna. Za duży plus mogę uznać dosyć wygodną lokalizację party place oraz liczne występy muzyczne: 1 koncert i 3 sety DJ-ów. Na tegorocznego Riverwasha przybyło według oficjalnych danych około 140 osób, w tym 95 posiadało wejściówki na pełne 3 dni. Miło jest także pochwalić się faktem, iż dwie prace dostarczone przeze mnie na Chip Compo, zajęły odpowiednio pierwsze i drugie miejsce (równolegle z pracą V0yagera), co w sposób jednoznaczny odzwierciedliło ogólne przyjęcie tych utworów przez zgromadzoną w trakcie kompotów publiczność.

Pamiątkowy ident z Riverwasha 2009

 

Miejmy nadzieję, że za rok zabawa będzie jeszcze lepsza! Tak więc zapewne do zobaczenia na kolejnym Riverwashu, a wszystkich zapraszam do obejrzenia zdjęć i filmików mojego autorstwa :).

Paweł R.
V-12/Tropyx
Szczecin, 11.10.2009 r.

Riverwash 2009 – wyniki konkursów z udziałem prac z C64:


 Chip MSX

1. Ssay Suty – Surgeon (42 p.)
2. Control – Klax (31 p.)
2. Stage 02 – V0yager (31 p.)
3. But Your Lips Are Cold – Kam_ (29 p.)
4. Downstream – AceMan (23 p.)
5. Flow – PSK (14 p.)

Oldschool GFX

1. Mr Deadline – Slayer (56 p.)
2. Walk a Dog – Darklight (30 p.)
3. Ooz_eAt! – ooz (25 p.)
4. Mousehunt – irwin (20 p.)
5. M&C! – Sebaloz (19 p.)

Pełne rezultaty ze wszystkich kompotów dostępne są tutaj, a stuff z C64 tutaj. Z kolei paczka moich zdjęć znajduje się do pobrania tutaj!

Przy okazji chciałbym serdecznie pozdrowić człowieka o pseudonimie Ryhu – szefa barmanów klubu „No Mercy”, którego to niezwykle piękne i profesjonalne malunki zdobią ściany miejscówki, w której odbył się tegoroczny Riverwash!

 Riverwash 2009 – galeria zdjęć: