wtorek , 19 marzec 2024

Disco Fever – 26.07.2012 r. w Kołobrzegu [relacja]

Koncert gwiazd lat 80 w ramach Sunrise Festival: The Rubettes, Ryan Paris, Limahl, Fred Ventura, Sabrina, Ken Laszlo, Savage oraz Sandra

W ramach dziesiątej edycji Sunrise Festival w Kołobrzegu, dnia 26 lipca 2012 r. odbył się koncertowy show o nazwie Disco Fever z udziałem ośmiu gwiazd muzycznych lat 80. Obok The Rubettes, Ryana Parisa, LimahlaFreda Ventury wystąpiły takie sławy, jak Sabrina, Ken Laszlo, Savage oraz Sandra.

Rozpoczęcie imprezy nastąpiło o godzinie 19. Przez kolejnych 120 minut na dwóch scenach publiczność rozgrzewali złotymi przebojami dwaj DJ’e: w amfiteatrze był to DJ Gregory, a na dużej scenie nie kto inny, jak Marek Sierocki. Szczególnym zainteresowaniem cieszyła się pierwsza miejscówka, gdzie setki osób w tanecznych pląsach oczekiwało na występy ośmiu gwiazd wieczoru. Z kolei pod dużą sceną, zlokalizowaną około 300 metrów dalej, wybitnych tłumów trudno było uświadczyć. Stojący sztywno i bez emocji Marek Sierocki lansował kolejne przeboje z dawnych lat. Pod względem szalonej zabawy, zdecydowanie na początku prym wiódł kołobrzeski amfiteatr.

Na jego scenie jako pierwszy zaprezentował się wnet Ryan Paris. Ubrany na czarno, przez 40 minut wykonywał na żywo kanon (nie tylko swoich) najpopularniejszych przebojów z „Dolce Vita” i „How Old Are You” (z repertuaru Miko Mission) na czele. Publiczność bardzo ciepło przyjęła artystę, a ten nie pozostawał dłużny swoim fanom i bardzo często gościł dosłownie centymetry przed barierkami odgradzającymi tłumy ludzi. Bardzo udany występ Ryana Parisa konkurował ze show, jaki odbywał się w tym samym czasie na dużej scenie. Tam czterech panów w dojrzałym wieku, ubranych w białe marynarki i czarne podkoszulki, pracowicie prezentowało swój muzyczny repertuar ze swoich lat świetności.

Rozgrzewka publiczności przed występem pierwszych gwiazd.
Za konsoletą w amfiteatrze – DJ Gregory.
Skupiony i poważny Marek Sierocki – wodzirej zabawy przy dużej scenie.
Duża scena prezentowała się – jak widać – bardzo okazale.
Tłumy ludzi bawiło się podczas występu Ryana Parisa.

 

The Rubettes, bo o nich mowa, nie grali dla tysięcy osób (większość wolała bawić się w amfiteatrze), ale wcale im to nie przeszkodziło w wykonaniu świetnego przedstawienia. Swoją niesłabnącą formę zaprezentowali m.in. podczas instrumentalnego utworu zagranego na bębnach. Publiczność dosyć długo musiała czekać na „Sugar Baby Love”, który rozbrzmiał dopiero na sam koniec występu angielskich muzyków.

The Rubettes i instrumentalny show na bębnach.
Mimo dojrzałego wieku, panowie zaprezentowali się wyśmienicie.

 

Po krótkiej przerwie na obu scenach pojawiły się kolejne gwiazdy. Występowi Freda Ventury w amfiteatrze towarzyszyło… może góra sto osób. Paradoksalnie niemalże wszyscy w tym samym czasie przemieścili się pod dużą scenę, gdzie przez zaledwie pół godziny swoje walory muzyczne prezentował Limahl. Organizatorzy prawdopodobnie nie przewidzieli takiej sytuacji i festiwalowe podejście do gwiazd lat 80 zdecydowanie w przypadku Disco Fever nie spełniło swojego pierwotnego założenia.

Na Fredzie nieco mniej liczna publiczność nie zrobiła absolutnie żadnego wrażenia. Wręcz przeciwnie. Dzięki temu można było swobodniej stanąć przy barierkach i przybić piątkę z wokalistą. Ba, nawet wykonać pamiątkową fotkę, co udało się Ani (którą wraz ze stojącym dosłownie obok mnie NetmaniakiemTop80.pl miałem okazję poznać dopiero przy okazji HitparadyGdańsku). Rewelacyjny performance Freda Ventury bazował na medley’u, w którego skład wchodziły najpopularniejsze przeboje artysty. Zostały one nieco unowocześnione, przez co zyskały na dynamice i świeżości.

Kameralny występ Freda Ventury i świetny kontakt z publicznością.
Fred Ventura w całej swojej okazałości.

 

Limahl na dużej scenie radził sobie bez zarzutu, aczkolwiek o wiele bardziej korzystniej prezentował się 3 lata wcześniej w Bydgoszczy. Zaledwie półgodzinny koncert zakończył się nieśmiertelnym przebojem „Never Ending Story”. Kilka chwil później Marek Sierocki poinformował, że ze względu na nikłe zainteresowanie występem Freda Ventury, pozostałe koncerty artystów odbędą się tylko i wyłącznie na dużej scenie. Nie brakowało wśród publiczności wyrazów rozczarowania, jednakże pozwoliło to wszystkim na wspólną zabawę bez potrzeby zbędnego przemieszczania się do kołobrzeskiego amfiteatru.

Zaledwie półgodzinny występ Limahla na Disco Fever.

Jako kolejny wystąpił Ken Laszlo. Zanim jednak przystąpił do śpiewania, położył obok stanowiska Marka Sierockiego swój plecaczek. Całość wyglądała tak, jakby Ken znalazł się na Disco Fever w Kołobrzegu niejako „przelotem”. 🙂 Do wykonania swoich przebojów podszedł jednak jak najbardziej profesjonalnie, dzięki czemu rozbrzmiały wnet takie szlagiery, jak „1.2.3.4.5.6.7.8”, czy też rewelacyjny „Glasses Man”. Po około czterdziestu minutach Ken zabrał swój plecaczek i zniknął za kulisami.

Osamotiony Ken Laszlo na scenie.

 

Gdy na scenie pojawiła się Sabrina wraz z dwoma tancerzami, wśród publiczności dostrzegalne było mocne poruszenie. Przyjemny odbiór dyskotekowych hitów w nieco odświeżonej wersji i spakowanej do medley’a zepsuła niestety grupa akustyków. Nie wiedzieć czemu, podkręcono gałkę „Volume” chyba do granic możliwości, przez co serwowany podkład muzyczny wręcz ogłuszał niemalże każdego. Przesterowany dźwięk nie zachwycał, ale popisy wokalno-taneczne Sabriny jak najbardziej! Ubrana w czarny, obcisły i świecący strój, z energią i pasją realizowała wraz z tancerzami założone z góry ruchy choreograficzne. W telegraficznym skrócie zaprezentowała najważniejsze w swojej karierze przeboje, mając na to zaledwie pół godziny. A szkoda, ponieważ jej występ był po prostu świetny i można jedynie zastanawiać się, dlaczego wokalistka częściej nie pojawia się na festiwalach muzyki lat 80 w Polsce.

Sabrina wykonała także „Call Me” w wersji, którą nagrała z Samanthą Fox, a na deser zaserwowała piosenkę o wakacyjnej miłości i chłopakach. 🙂 Na to zdaje się czekali wszyscy uczestnicy festiwalu, albowiem do chóralnego śpiewania „Boys, boys, boys” dołączali nawet najmłodsi.

Sabrina w rewelacyjnej formie!

 

Dla kontrastu, tuż po Sabrinie wystąpił Savage. Artysta wykonał ten sam zestaw piosenek, jak w przypadku festiwalu Discotex we Wrocławiu (poza bisem, gdzie nastąpiła tylko i wyłącznie powtórka „Only You”). Z uśmiechem na twarzy prezentował swoje przeboje, a publiczność z rosnącym napięciem oczekiwała na końcówkę jego występu.

Tego pana chyba nie trzeba nikomu przedstawiać? Tak, to Savage!

 

Setlista Savage – 26.07.2012 r. w Kołobrzegu:

1. Twothousandnine
2. I’m Loosing You
3. Strangelove (Depeche Mode cover)
4. Don’t You Want Me
5. Don’t Cry Tonight
6. Only You
7. Good-Bye

Bis:

8. Only You

Zanim na scenie pojawiła się główna gwiazda wieczoru, organizatorzy dali drugą szansę Fredowi Venturze na zaprezentowanie swoich umiejętności wokalnych przed szerszą publicznością. Związane to było z faktem, że podczas jego pierwszego występu większość uczestników Disco Fever bawiła się przy rytmach piosenek serwowanych przez Limahla. Decyzja okazała się słuszna, a Fred swój nieco skrócony show wykonał niemalże w całości przemieszczając się na wybiegu. Zapewne wokalista preferuje bliższy kontakt z publicznością w przeciwieństwie do Savage, który podczas swojego występu wolał przebywać głównie na scenie, najczęściej w obrębie statywu z mikrofonem.

Fred Ventura na dużej scenie.

Sandra podczas godzinnego występu nie zaskoczyła niczym, no może poza umieszczeniem w setliście utworu Maybe Tonight (było to pierwsze w Polsce wykonanie tego utworu „na żywo”). Tuż po nim gwiazda z wdziękiem przedstawiła wszystkim swój zespół. W porównaniu z występem we Wrocławiu, Sandra emanowała większą energią i chętnie pojawiała się na wybiegu. Prawdziwe szaleństwo z jej strony nastąpiło podczas bisu, gdzie uśmiechniętą wokalistkę można było podziwiać z bliska. Mimo swojego wieku, artystka dała z siebie dosłownie wszystko.

Sandra z zespołem na scenie.
Trzeba przyznać, że w Kołobrzegu Sandra dała z siebie wszystko. 🙂
Na potężnym telebimie wyświetlano ciekawe wizualizacje.
Alex i Michael dają popis umiejętności gry na basie i gitarze.

 

Publiczność różnorodnie reagowała na wykonywane przez nią i jej zespół piosenki. Nowe aranżacje kultowych przebojów nie zawsze wzbudzały chęć do zabawy. Najwięcej uroku straciła „Hiroshima”, którą aż się prosi o zagranie tak samo, jak na albumie. Sandrze przytrafiły się także trzy (a może i więcej?) wpadki z mikrofonem – nie zdążyła go przyłożyć sobie do ust, gdy z głośników słyszalny był podkład wokalny. Mimo tego koncert był bardzo udany i nie ma się co dziwić, że artystka do naszego kraju w tym roku została zaproszona jeszcze dwukrotnie.

Sandra z zespołem żegna się z publicznością, tuż przed wykonaniem bisu.
„Maria Magdalena” na bis i szalone popisy Sandry na wybiegu. 🙂

 

Setlista Sandry – 26.07.2012 r. w Kołobrzegu:

1. Intro / Maria Magdalena
2. Hiroshima
3. Innocent Love / Around My Heart / Hi! Hi! Hi!
4. Maybe Tonight
5. I Need Love
6. Secret Land / Everlasting Love
7. One More Night / Behind Those Words
8. In The Heat Of The Night
9. Heaven Can Wait
10. Seal It Forever
11. Stop For A Minute / Little Girl
12. Johnny Wanna Live

Bis:

13. The Second Day / Maria Magdalena

Podsumowując Disco Fever, trzeba przede wszystkim zauważyć, że festiwalowe podejście do tematu z rozdzieleniem koncertów na dwie sceny, nie było udanym rozwiązaniem ze strony organizatorów. Również zawiedli akustycy, szczególnie od momentu występu Sabriny. Dopisała z kolei publiczność oraz pogoda. Miejmy nadzieję, że gwiazdy festiwalu (w szczególności Fred Ventura, Ken Laszlo i Sabrina) pojawią się ponownie w Polsce w niedalekiej przyszłości!

Disco Fever – 26.07.2012 r. w Kołobrzegu – galeria zdjęć:

V-12/Tropyx
Szczecin, 16.12.2012 r.