piątek , 29 marzec 2024

C64 kontra inne platformy

W dzisiejszych czasach łatwo jest wejść na scenę prawie każdej platformy. Mając talent kreślarski można tworzyć „covery”, nie mając żadnego talentu można zająć się swapem, mając dobre znajomości można zostać nawet moral-supporterem… Nie da się ukryć, że prawdziwą osobą znajdującą się na scenie jest ktoś, kto od początku związany jest z daną platformą, komputer nie służy mu tylko do grania, ale i do tworzenia. Taka osoba też nie zapomina o wszelkiego rodzaju party, które nie służy mu do zalania się w 3 dupy, przecież to można robić codziennie z kolegami z podwórka. Prawdziwy scenowiec sam w sobie jest częścią sceny. Co zrobić, by stać się scenowiczem?

Rozpatrzmy taką sytuację: jakaś lamka przeczytała sobie kiedyś w magazynie scenowym o czymś takim, jak scena i zapragnęła sobie na niej zaistnieć. Najczęściej taka osoba próbuje skontaktować się z jakimś swapperem, lub pisze na adres w odpowiedzi na poszukiwanie nowych memberów do grupy. Jak należy do takiej osoby podchodzić? Na pewno inaczej sytuacja wygląda na scenie PC, gdzie obecnie na niej trwa oblężenie jakichś 12’latków podniecających się scrollem w myszce :). Na scenie C64, jako że jest obecnie trudno o nowe twarze na scenie, taką osobę powinno potraktować się z zainteresowaniem, ale i również z lekkim dystansem. Należy po prostu dać mu szansę. Przekonać się, czy posiada jakiekolwiek talenty. Podesłać mu jakiś program graficzny, lub edytor muzyczny. Wyjaśnić tajniki swapu i zachęcić go do czynnej zabawy. Młoda osoba jest zapalona do robienia czegokolwiek i rzeczywiście – wchodząc na scenę, pragnie robić wszystko na raz. Z biegiem czasu dochodzi do pewnego poziomu i uświadamia sobie, jakie to głupoty się wyprawiało… Nie można też jednoznacznie określić granicy, kiedy staje się pełnoprawnym scenowiczem. Sam też nie wiem, jak to jest na scenie pecetowskiej. Przecież pisząc artykuły do pecetowskiego maga nie mogę nazwać siebie PC scenowiczem (tym bardziej, że nim nie chcę być), ale czasami może się komuś wydawać, że w momencie napisania jednego textu jest się scenowiczem. Wydaje mi się, iż aby być na scenie, trzeba przede wszystkim być związanym ze swoim komputerem, aktywnie udzielać się w grupie i odwiedzać co jakiś czas jakieś party. Członkiem sceny nie staje się również w momencie opublikowania memberstatusu grupy. Aby być na scenie, nie wystarczy być tylko w grupie…

Co ciekawe, każda scena innej platformy różni się od kolejnej wieloma cechami. Całość jednak tworzy jedną wielką scenę, co najlepiej widać na party multiplatformowych. Jedynie nieliczne zapijaczone psy, które uważają się za część jednej sceny, nie rozumieją całego zjawiska, co było np. widoczne na Symphony party w tym roku. Podstawową różnicą między sceną C64 a PC jest fakt, iż ludzie ze sceny C64, mający za sobą dłuższy staż na scenie, nie integrują się z młodszymi, nawet z innych platform. Ludzie, będący na naszej scenie we wcześniejszych latach, nie wstępowali do innych grup, zjawisko to pojawiło się dopiero w drugiej połowie lat 90’ych. Kolejne grupy oddzielane są znaczkiem „\”, a nie „^” lub „.”, jak to ma miejsce na scenie pecetowskiej. Swapperzy pecetowscy zamiast protektorów, stosują masę często niepotrzebnego nikomu papieru (np. ulotki itp.), na których umieszczają swoje podpisy. Na scenie C64 nie ma w ogóle takiej mody, papierowym dodatkiem do listu są tylko covery i votki. U nas też nie zwraca się w ogóle uwagi na długość listu, ani nikt nie stara się pobić wszelakiego typu rekordów w długości notki. Oglądając produkcje scenowe platform pecetowskiej i amigowskiej zauważyłem jedno, iż demka są do siebie podobne. Mają podobną muzykę, która po drugim, czy trzecim przesłuchaniu, po prostu brzydnie, efekty w demach najczęściej przypominają trójwymiarowe obrazy z gier FPP. Trochę z tego bierze też inspiracji scena C64, na szczęście nie na tyle, by zatracić swój pierwotny klimat. Zbulwersował mnie na przykład fakt połączenia C64 msx compo z jakimś śmiesznym Chip compo na Symphony 2002. Albo traktuje się każdą platformę z szacunkiem, albo najlepiej zrobić mix compo we wszystkich kategoriach. I tak nagród za pierwsze miejsca nie było, więc nie zrobiłoby to żadnej różnicy w przeprowadzeniu dwóch odrębnych konkurencji, jak to było wcześniej zaplanowane.

Ciekawym zjawiskiem jest prezentowanie demek z C64 ludziom z innej platformy. Przeciętny Commodorowiec, znający się nieco na kodzie, ogląda demo pod względem technicznym, analizuje każdy efekt i zastanawia się, jak on został stworzony. Przeciętny amigowiec, czy pecetowiec, oglądający demka z C64, nie zna możliwości tej maszynki oraz pierwotnych, przewidywanych przez producentów właściwości. Przez co takie demko odbierane jest w sposób ciągły, bez pojedynczej analizy poszczególnych części. Nikogo nie obchodzi, że grafika na C64 jest pixelowana, w żaden sposób nie obrabiana na programach typu 3D Studio. Powiedzieć osobie ze sceny PC, że muzyka w notce do demka Deus Ex Machina odgrywana jest w stacji dysków, to tego nie zrozumie. Nie ma co ukrywać, nasza maszynka jest wyśmiewana przez ludzi jej w ogóle nie znających. Przecież dla przeciętnego pecetowca urodzonego w latach 80’ych, Commodore 64 kojarzy się z grami i przeciętną grafiką ze sprite’ami i biernym tłem. Nie widział żadnych produkcji, nie wie o żadnych nowinkach technicznych i zabiera się za fakanie. C64 to nie pecet, że podłączysz inną kartę i możesz grać w lepsze gry. C64 to jedyna maszynka z duszą….

Murdock/Tropyx/Draco/Nostalgia/Cascade

C64 kontra inne platformy” to drugi artykuł, jaki napisałem ekskluzywnie do magazynu dyskowego sceny PC o nazwie The Beast. Jest on dosyć chaotyczny i zawiera moje przemyślenia w kwestii tego, jak można było wówczas wejść na scenę komputerową, a także ponownie przedstawiłem porównanie sceny na C64PC. Z niewyjaśnionych dotąd przyczyn, niniejsza publikacja jednak nie ukazała się w wyżej wspomnianym magazynie, a dopiero po długim czasie ujrzała światło dzienne na scenie C64.

Tekst napisałem 22 września 2002 r. i ukazał się on 21 grudnia 2003 r. w magazynie dyskowym Newspaper #9/Exon w dziale Scena. Oryginalną treść poddałem minimalnej korekcie interpunkcyjnej.