piątek , 29 marzec 2024

Silesia Party 5 – 21-23.10.2011 r. w Będzinie [raport]

Piąta i zarazem ostatnia edycja jedynego w Polsce party komputerowego, zrzeszającego miłośników legendarnego 8-bitowca Commodore 64, odbyła się w dniach 21-23 października 2011 r. w Galerii Muzycznej „Parapet Bum Bum” w Będzinie. Zmiana terminu i lokalizacji imprezy okazała się niezwykle korzystna, albowiem na miejsce dotarło ponad 60 osób, w tym także kilku przedstawicieli sceny Amigowej, Atarowej, Spectrumowej oraz Pecetowej. Organizatorska obsada pozostała niezmienna względem poprzednich edycji party i był to, jak się nie trudno domyślać, duet Raf i Volcano.

Wybierając się w długą i daleką podróż ze Szczecina do Katowic, pierwotnie założyłem wyjazd pociągiem osobowym o godzinie 9:59 ze stacji Szczecin Zdunowo w kierunku Krzyża. W ostatniej chwili jednak zmieniłem plany i wyruszyłem po 11 z Dąbia bezpośrednim składem interREGIO. Zgodnie z rozkładem jazdy miałem spędzić w pociągu około 8 godzin, jednakże nieoczekiwanie w Dobiegniewie (przystanek przed Krzyżem, gdzie czekał na mnie Data/De-Koder/Tropyx) awarii uległa lokomotywa. Na zapasową pasażerowie zmuszeni byli czekać przez ponad godzinę, a co niektórzy zdążyli w tym czasie przesiąść się do innego składu, zmierzającego w kierunku Warszawy, a przejeżdżającego przez Poznań. Wynikło przy tym sporo zamieszania, zwłaszcza że nie wiadomo było, czy TLK będzie honorować bilety wydane przez przewoźnika interREGIO.

Po 80 minutach skład ruszył ponownie. W Krzyżu, zgodnie z planem, dosiadł się do mnie Data i jak to zwykle bywa, większość podróży spędziliśmy na różnorodnych dysputach. Dla współpasażerów oczywiście nasz slang komputerowy był wyjątkowo niezrozumiały, przez co jeden z przedstawicieli młodszego pokolenia zaczął się nas wypytywać, o czym tak rozprawiamy. 😉 Opóźnienie składu zwiększyło się w Poznaniu, w efekcie czego dopiero po 10 godzinach podróży zawitaliśmy w Katowicach.

Do Będzina dotarliśmy autobusem komunikacji miejskiej. Nie obyło się bez małych problemów, albowiem informacje podane na stronie party nie pokrywały się z rzeczywistością. Gdy wysiedliśmy na przystanku „Osiedle Syberka 9 Maja” okazało się, że do party place mamy jeszcze spory kawałek drogi (na oko 2 przystanki). Aby nie zgubić drogi, zaczepiliśmy grupkę osób, składającą się z 3 dziewczyn i jednego chłopaka i zapytaliśmy o kierunek dojścia do ul. Czeladzkiej. Poskutkowało dopiero magiczne hasło „Parapet Bum Bum”, na które jedna z dziewczyn zagaiła: „Będziecie tam grać?”. Przyjęliśmy to z uśmiechem na twarzy i otrzymaliśmy informację, że klub znajduje się obok „tygryska”, którego w zasadzie już nie ma, a stanowił wcześniej ozdobę tutejszej stacji paliw.

Na party place wkroczyliśmy po godzinie 22. Przed wejściem siedział Deadman z ekipą, a w środku impreza trwała na całego. Niepozorny z zewnątrz lokal, okazał się przyjemną i klimatyczną miejscówką. W pierwszej jego części znajduje się bar, a kolejne pomieszczenie stanowi niewielka scena muzyczna. Spore wrażenie wywołało na mnie wyposażenie lokalu, w którego skład wchodziły m.in. stare radia, lampa naftowa, a nawet chomąto.

Część scenowców raczyła się złotym trunkiem w części „gastronomicznej”, inni z kolei oglądali demka (siedząc na nieco wiekowych, teatralnych siedzeniach) puszczane na bigscreenie (niestety z DVD lub plików .avi, co było dla mnie lekkim nieporozumieniem). Nieco senną atmosferę próbował rozkręcić „konferansjerą” Dr. Guma, dla którego była to pierwsza wizyta na party komputerowym. Miłym zaskoczeniem była dla mnie obecność Hanka, a także Triala. 🙂

Przywitałem się ze wszystkimi scenowcami, których na party place było wówczas niespełna 40 sztuk. 😉 Imponująco przedstawiał się szczególnie kącik Arisowców, z rozwieszonym na ścianie bannerem z logiem grupy. W przeciwległym kącie stał z kolei pecet, służący jako maszyna wyświetlająca różnorodne zdjęcia oraz plansze promocyjne. Kilka chwil później na party place pojawił się Randall i przywitał mnie z nieukrywanym zaskoczeniem na twarzy. Wywiązał się między nami wówczas następujący dialog:

<Randall> A jednak przyjechałeś!
<V-12> A dlaczego miałbym nie przyjechać?
<Randall> No bo na stronie Silesia Party wpisałeś, że będziesz na 40%.
<V-12> A ile jest 40 w szesnastkowym? [uśmiech] <Randall> [chwila zamysłu] P***ol się! 🙂

Piątkowy wieczór nie należał do obfitych w jakieś ciekawe wydarzenia. Dla rozkręcenia atmosfery Raf zaczął puszczać rosyjskie filmiki z wypadków samochodowych, co jak się okazało dzień później, zemściło się na nim sowicie. Część partyzantów ewakuowała się do pobliskich noclegowni (na party place nie było wydzielonego sleeping room’u), a pozostali rozłożyli się na scenie, bądź podłodze. Ja dzięki uprzejmości Odyna, ulokowałem się w jego samochodzie, ale spałem dosyć krótko. Gdy się ocknąłem około 6 rano, ku mojemu zdumieniu ujrzałem kilka metrów dalej żywiołowo dyskutującą trójkę w składzie Gorzyga, BorysGorzałek Ochlałek. Chłopaki przez całą noc nie zmrużyli oka, być może dlatego, że drzwi do party place były zamknięte. 😉

Po skonsumowaniu śniadania w tutejszym centrum handlowym, ekipa Tropyxu w składzie V-12, Odyn, DataKlax, udała się w okolice tutejszego zamku. Cel wyprawy stanowiła w pierwszej kolejności wizyta na ogromnym targowisku, gdzie jeszcze kilka lat temu można było za grosze nabyć sprzęt i akcesoria do Commodore 64 (i nie tylko!). Niestety, oferowany przez sprzedawców towar nas lekko rozczarował i poza dwoma kartridżami do NES’a, niczego konkretnego nie uraczyliśmy.

Następnie uderzyliśmy na zamek, który ponoć został wymurowany w XIV wieku. Dla mnie była to druga wizyta w tym miejscu, stąd też wczułem się w rolę przewodnika i poprowadziłem ekipę po murach zabytku.

Targowisko w Będzinie – poszukiwania zabytkowych gadżetów.
Zamek w Będzinie – tutejsza atrakcja turystyczna.
Ekipa Tropyxu na zabytkowych murach obronnych.

 

Po powrocie na party place przywitał nas Hornet, trzymający w ręku kartkę z narysowanym przez siebie logiem Silesia Party 2011. 🙂 Chwilę później rozpoczęła się szalona rywalizacja przy Micro Table Tennis, w której również wziąłem udział. Za prawidłowy przebieg krejzola odpowiadała Cobra. Szczególnie zabawnie wyglądała walka eLBAN’aSUDi’m, po której jednak część scenowców rozproszyła się po party place. Moje starcie z Roody’m okazało się porażką, jednakże jak się później okazało, przegrałem z finalistą całego konkursu.

Ostatecznie zwycięzcą okazał się Browar, a na podium stanął także Elban (#3). W całej batalii wzięło udział ogółem 12 zawodników, a nagrodę stanowił symboliczny kufel piwa.

Hornet w towarzystwie V-12 prezentuje swoje najnowsze dzieło artystyczne. 🙂
Micro Table Tennis i starcie gigantów. 😉

Kolejną atrakcją party była wizyta lokalnej telewizji o wymownej nazwie Kanał 99. Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, że ekipę stanowiła dwójka młodych dziewczyn. Atrakcyjna reporterka z wdziękiem pytała Raf’a o okoliczności całego wydarzenia, a w tym samym czasie na bigscreenie leciało demko Arise’ów „Pijak Potrafi”. 🙂 Nie zabrakło także przedstawicielki tutejszej gazety (Dziennik Zachodni), która wykonała ekipie scenowców pamiątkowe zdjęcie na… scenie. 🙂

Raf udziela wywiadu dla Kanału 99.

Uśmiech na twarzy wywoływały specjalnie przygotowane na tę okazję plakaty z podziękowaniami od sławnych osób dla niejakiego Sebastiana. Była to odpowiedź na żywiołowe zapewnienia tejże persony na internetowym forum sceny C64, że ze względu na bycie w konflikcie z organizatorami (foch?), ostatecznie nie przyjedzie na party. Można jednak przypuszczać, że była to typowo psychologiczna zagrywka w celu wzbudzenia większego zainteresowania „wysokim, dobrze ubranym artystą – grafikiem”, za co osobiście podziękowały mu takie sławy, jak Lech Wałęsa, Barrack Obama, a nawet mieszkańcy Węgrowca. 😉

Tuż przed kolejną atrakcją wieczoru, Raf zaprosił do siebie Klaxa i zapytał o to, jak się czuje jako zwycięzca trzech konkursów (w tym dwóch krejzoli i msx compo) na poprzedniej Silesii. Chwilę później przy scenie pojawił się DarksoftChameleonem w ręku. W swoim półgodzinnym występie zaprezentował właściwości i zasadę działania najnowszej dopałki do C64. Ciekawostkę stanowił pokaz emulacji Amigi w FPGA, podczas której Deadman był święcie przekonany, że mamy do czynienia z Minimigiem. Owszem, był to Minimig, ale uruchomiony… na C64!

Następną osobą dzierżącą mikrofon w dłoni był Ramos. Opowiedział scenowcom o okolicznościach powstania książki „Bajty polskie”, której jest współautorem. W tle Hornet przeglądał swoją imponującą kolekcję dyskietek, a na party place pojawił się m.in. Druid oraz co było dla mnie wielką niespodzianką – Astaroth! Było mi niezwykle miło poznać tego utalentowanego grafika i powspominać stare, dobre czasy sceny lat 90. Do partyzantów dołączyli także WiLL/IlSN i AKME (bracia Flei) oraz Szudi, chodzący po lokalu z pożyczonym identem. 😉 Z kolei Kisiel z ekipą (m.in. przy wsparciu DatyGrabby) testował zawzięcie najnowszą wersję akceleratora do C64, mogącego przyśpieszyć pracę niespełna 30-letniego komputera aż do 4 MHz!

Od mniej więcej godziny 18 scenowcy zaczęli się domagać przeprowadzenia kompotów. Zapewne spowodowane to było niezbyt ciepłą aurą, zmuszającą większość ekipy do przebywania w lokalu. Wówczas Raf podał do publicznej informacji, że tego dnia miał wypadek samochodowy i jego słynny Polonez (m.in. bohater zeszłorocznego krejzola) uległ częściowej destrukcji. Na bigscreenie mogliśmy wszyscy podziwiać zdjęcia i cieszyć się jednocześnie z faktu, że Rafał wyszedł z wypadku bez szwanku.

Tuż przed właściwymi konkursami, odbył się pierwszy z dwóch zaplanowanych na ten wieczór crazy compotów – tańczenie wokół stołków vel. brakujące krzesło! 🙂 W rolę prowadzącego wcielił się eLBAN, a w grze wzięli udział: Hornet, Splatterpunk, Nitro, Ramos, Stilgar oraz Jammer. Uczestnicy na początku mieli za zadanie napisać pytania (i odpowiedzi) dotyczące sceny C64, a następnie tańczyć wokół rozstawionych na scenie krzeseł. Oprawa muzyczna była rozbrajająca, a najśmieszniejsze piruety odstawiał Splatterpunk, jak się później okazało – zwycięzca całej zabawy. 🙂 Chłopaki przez większość czasu skupieni byli nie na tańcu, lecz na pilnowaniu konkretnego krzesła, stąd też publiczność wręcz pękała ze śmiechu. 🙂

Uczestnicy konkursu wymyślają pytania dotyczące sceny C64.
Wzorowo bawiąca się publika. 🙂
…żeby tylko zdążyć usiąść! 🙂

W końcu nadszedł czas na długo oczekiwane kompoty. Zainaugurowały je trzy produkcje w kategorii Wild/Anim. Na szczególną uwagę zasłużyła praca Wacka, będąca swoistym slideshow’em własnej twórczości na papierze. W kategorii Hardware puszczona została tylko jedna praca – sampling Daty, wykorzystujący rozszerzenie +60k. Jako że niestety nikt nie dysponował takim sprzętem na party place, plik został (niestety) uruchomiony na emulatorze.

Kilka minut później odpalono moduł samplowy „9:59 To Silesia” mojego autorstwa. Kombinacyjny motyw z elementami łamanego bitu wywołał nawet zainteresowanie u Horneta. 🙂

Zajmujący się gościnnie organizacją kompotów Booker, popełnił niestety kilka poważnych błędów. Pierwszym z nich było pominięcie modułu Daty, jednakże w ostatniej chwili plik udało się odnaleźć dzięki interwencji autora. Wpłynęło to zapewne na wyniki głosowania w kategorii Sample Compo, ponieważ ludzie pierwotnie byli przekonani, że wystawiona została tylko jedna praca.

Kompoty graficzne wyjątkowo pozbawione były fejkowych prac. Niemałe zaskoczenie stanowiła bardzo nieudana grafika Questora, będąca wynikiem… konwersji na PC. Zresztą konwertowanie stało się wręcz plagą na scenie C64 i jednym wychodzi to lepiej (zwłaszcza z retuszem), a innym nie za bardzo…

Na moje uznanie zasłużyła przede wszystkim praca Bimbra, przypominająca swoim klimatem artystyczny witraż. Niesamowitą grafikę zaprezentował także Clone, który ostatecznie zwyciężył kompoty graficzne.

Przy okazji kompotów graficznych, kolejną wpadkę organizatorską zaliczył Booker, pomijając aż 2 prace w całym konkursie. Ostatecznie nie zostały one nawet zaprezentowane na bigscreenie, za co oczywiście winowajca przeprosił wszystkich po party. Warto jeszcze dodać, że przez nieuwagę Marcina kilka prac było podpisanych (w nazwach plików), co mogło w pewnym stopniu wpłynąć na ostateczne wyniki w tejże kategorii.

Następną atrakcją wieczoru była… Familiada! Poprowadził ją eLBAN vel. Karol Strasznyburger, a do gry zaprosił Kisiela, Sebaloza, SUDi’ego, Gorzałka Ochlałka, Grabbę oraz Cancerka.

Przebieg krejzola wyglądał następująco: zgłoszenie do odpowiedzi odbywało się przez wypicie kieliszka wódki (albo octu, po który nikt nie sięgnął ;), a pytania dotyczyły m.in. archiwalnych zdjęć ludzi ze sceny oraz kilku cytatów. Miło było zobaczyć siebie na zdjęciu z Fraktal Meaeting #2, a także m.in. młodego Browara z długimi włosami i gitarą na tle Syrenki. 🙂 Na koniec zawodnicy mieli za zadanie zaprezentować kilku bohaterów z gier na C64.

Familiada. Prowadzenie: Karol Strasznyburger.
Kto pierwszy zgłosi się do odpowiedzi? 🙂

Familiada rozbawiła do łez niemalże każdego i trzeba przyznać, że pomysł na tego rodzaju crazy compo był strzałem w dziesiątkę. 🙂

Następnie odbyły się kompoty muzyczne. Siedząc w towarzystwie Randy’egoHorneta, podziwiałem szczególnie różne wyrazy twarzy drugiego z wymienionych, świadczące o ogólnym poziomie całego konkursu. 🙂 Kilka prac przykuło moją uwagę, szczególnie Klax’a, któremu nie udało się ostatecznie obronić zeszłorocznego podium. Ciekawego zaka stworzył także Conrad, jednakże kopia Drax’a pachniała zagrywką pod publikę.

Bezdyskusyjnym mistrzostwem była jednak dla mnie praca Randy’ego o tytule „Puddingstone”. Zasłużone zwycięstwo, będące dla autora spełnieniem wieloletnich marzeń. I co ciekawe – drugi rok pod rząd triumf na Silesia Party odniósł muzyk, pozostający wierny polskiemu Hardtrack Composerowi. Z mojej strony wyrażam wielki szacunek dla Randy’ego za jego niezwykle energetyzujący i niesamowicie brzmiący kawałek, potwierdzający wysoką klasę artysty.

Przed demami poleciały dwie czterokilówki: Wacka (scroll na bardzo dużych fontach) i Joodasa (motyw biegnącego ludzika, być może nawiązującego do mojego interka sprzed roku ;). Szkoda, że zabrakło nowej pracy Stilgara, który po trzech zwycięstwach z rzędu postanowił tym razem dać szansę innym.

Demo compo zaskoczyło przede wszystkim dużą liczbą produkcji. Nieco zamieszania wprowadził ponownie Booker, który z wielkim zaskoczeniem na twarzy stwierdził, że demo nr 5 zniknęło! Popełnił bowiem błąd w numeracji plików, przez co powstała przypadkowa luka. Dem faktycznie było 6 i każde zasłużyło na uwagę. BITS#1007 przypomina swoim klimatem demka ze Spectruma. Z kolei Inside 2/Arise, będące dziełem Wacka, to kontynuacja produkcji sprzed kilkunastu lat. Mieszanka tekstu i grafiki w połączeniu z muzyką, przeplatana bardzo ciekawymi animacjami, została przyjęta aplauzem przez publiczność.

Dużą niespodziankę stanowiło wystawienie przez grupę Samar aż dwóch trackm, które co prawda nie były ukończone, ale powalały klimatem, designem, muzyką, grafiką i efektami (wektory Wegiego – klasa sama w sobie). Szczególne wrażenie wywołał na mnie motyw człowieka stojącego tyłem do publiczności w trackmie Dream Travel 90%, wydanego z okazji 18-lecia grupy. Momentami demo przypominało mi dokonania Fairlightu i z pewnością zasłużyło na zwycięstwo piątej edycji Silesia Party. Pierwsze miejsce jednak uzyskała kooperacja Lepsi De i Miracles z demem „Apparatus”.

Tuż po kompotach nastąpiła prezentacja DVD grupy Arise, zawierająca nagrania w wysokiej jakości z prawdziwego sprzętu wszystkich produkcji, w szczególności spalonej rok wcześniej jedynej kopii tracka „Pro Memoria 3”. Wspomniane demo, puszczone prosto z płytki, wywołało ogólnie spore zainteresowanie wśród zebranej publiczności.

Liczeniem votek zajął się duet Booker i Wacek. Praca poszła im sprawnie, dzięki czemu po ponad godzinie zostały ogłoszone wyniki. Ceremonię wręczenia nagród wzbogacały nieprzerwanie oklaski ekipy Arise’owców, a zwycięzcy demo compo zostali symbolicznie podrzuceni do góry. Nie zabrakło także gratulacji i chóralnego „100 lat” z okazji 18-lecia Samaru. Lider ekipy, czyli Ramos, otrzymał w prezencie paskiem po tyłku. 🙂

Party place po kompotach. W tle Booker z Wackiem liczą głosy.
Memberzy Tropyxu @ Silesia Party 5! (Jak zwykle wcięło gdzieś Jericho ;).
Ogłoszenie wyników: Data odbiera nagrodę w kategorii Hardware Compo.
V-12 odbiera ocet jako nagrodę w kategorii Sample Compo. 😉
Gratulacje dla Samaru z okazji 18-lecia grupy.

Jeszcze przez pewien czas część scenowców kręciła się po party place. W barze leciała nowo i zimnofalowa polska muzyka lat 80, a organizatorzy powoli zwijali sprzęt. Wkrótce kilka osób oddało się w objęcia Morfeusza na scenie, a ja znalazłem miejscówkę na podłodze. Przypomniałem sobie dzięki temu dawne czasy spania na party place. 🙂

Noc jednak nie należała do udanych, szczególnie przez zapętlono i głośno grającą muzykę w barze do rana i hałasy dochodzące z zaplecza lokalu. Rano nadszedł czas na pożegnanie i ostatnie pamiątkowe zdjęcia. I tak zakończyła się piąta edycja Silesia Party.

Pożegnalna fotka. Do zobaczenia wkrótce!

 

Chciałbym w tym miejscu podziękować organizatorom za pracę, jaką włożyli w całe przedsięwzięcie oraz wszystkim przybyłym za świetną zabawę i atmosferę. Specjalne podziękowania dla Daty za wspólną podróż, Odyna za miejscówkę w samochodzie, Stilgara za transport, CobryeLBANA za krejzole, Dezerta za udostępnienie zdjęć oraz Randy’ego za zwycięskiego zaka. Do zobaczenia na kolejnym party, bądź meetingu!

Pamiątkowy ident z Silesia Party 5.

 

 Silesia Party 5 – Galeria zdjęć:


Garść zdjęć autorstwa Dezerta:


V-12/Tropyx
Szczecin, 9.11.2011 r.